UKS Wodniacy Garczyn i Adeon Wydawnictwo TeBRA zorganizowali konkurs, w którym można było wygrać Terminarz Żeglarski na rok 2014.
WYNIKI KONKURSU
Jury, po długich obradach, zdecydowało się wybrać trójkę zwycięzców oraz dwie wyróżnione prace. Oto nagrodzeni!
Miejsce 1. Kinga Stencel
Miejsce 2. Justyna Mańczak
Miejsce 3. Radosław Wolff
Wyróżnienia – Marek Rogala i Marlena Kurszewska
Zwycięzców prosimy o kontakt w celu uzgodnienia sposobu odbioru nagrody. Przypominamy, że nagrodami są Terminarze Żeglarskie, ufundowane przez Adeon Wydawnictwo TeBRA.
Poniżej prezentujemy zwycięskie prace.
1. Kinga Stencel
Zdjęcie z moich pierwszych Regat o Puchar Starosty Kościerskiego. Wprawdzie nie uczestniczyłam w nich jako zawodnik, ale pomagałam w organizacji – między innymi pływałam na Adze z Malwą oraz Grzesiem i uwieczniałam to zdarzenie. Fotografia ta przywołuje wspomnienia dobrych przechyłów i strachu, że utopie aparat p.Krzysia. Ukazuje ono, jak wspaniale można spędzać czas żeglując, w miejscu gdzie poznałam tylu wspaniałych ludzi – Garczynie.
2. Justyna Mańczak
Ostatnie chwile przed pruciem wody 🙂 Złota Góra
3. Radosław Wolff
"Trefelek bo to łajba jest dzielna, w sześć dni przepłynęła czterysta dwadzieścia mil" . Zdjęcie wykonane w trakcie jednego z etapów rejsu między Gdynią a Kołobrzegiem.
4. Marek Rogala
Kiedy 10 lat temu wypłynąłem z przyjaciółmi po raz pierwszy na cudnej urody Wdzydzką Wielką Wodę, pomyślałem, że to najpiękniejsze miejsce na ziemi. Na Wdzydzach spotkałem się z historią mojego rodu. W urokliwie położonym wybudowaniu Knieja u Małgosi, mój antenat Wincenty Rogala organizował msze katakumbowe po kaszubsku w jamie pod stodołą.
Regaty Stolema odbyły się tradycyjnie prawie bez wiatru. Sasanka 660 komfortowa, duża i bezpieczna. Wtedy zalubiłem się w żaglach. Na zabój. Pomyślałem, że chciałbym kiedyś samodzielnie poprowadzić łódkę. Mijały kolejne weekendy, coraz pewniej czułem się przy szotach foka. Ale wszystko to raczej intuicyjnie. Chciałem umieć, wiedzieć. Los zetknął mnie z Pięknym Człowiekiem, który przeczołgał mnie na kursie żeglarskim okrutnie. Poznałem kolejne ważne dla miejsce ze znakomitymi ludźmi. Garczyn. To moja żeglarska kolebka.
Na morze raczej mnie nie ciągnęło. Wielogodzinne halsy i płynięcie w przechyle raczej zapowiadało nudę. Bardziej kręciło mnie szukanie jeziornego wiatru.
Jednak zdarzyła się okazja do wypłynięcia na Bałtyk. Okazja, a raczej konieczność. Jak w piosence Jurka Porębskiego. Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz. Trzeba było pilnie odstawić Gryfitę do Aarhus na Tall Ship Races 213. To był impuls. Płynę. Ja mięczak i 5 twardzieli obytych z morzem. Z obawą jak zareaguje organizm wsiadłem na 14 metrowego drewniaka. Minęliśmy główki Ustki i pierwsze zdziwienie. BUJA !!! Niby się spodziewałem, ale zaskoczenie było duże. Do północy przesiedziałem na decku i … NIC. Błędnik przyjął to ze spokojem. Potem szybka drzemka i moja ulubiona psia wachta. A potem na horyzoncie zamajaczył Bornholm. Krótki postój w Gudhjem i idziemy dalej. Czas goni. Kolejna nocna wachta upłynęła mi na komfortowym mijaniu południowych brzegów Szwecji przy relaksującym 3B. Jedyne na co musiałem uważać, to autostrada do Ystadt. Nie dać się rozjechać przez motorowce i uważać na kutry rybackie, które bywają oświetlone … hm … dyskusyjnie.
Krótka lenia noc i obezwładniający urodą wschód słońca, o którym kapitan Narcyz powiedział: „Właśnie dla takich chwil na 30 dni wyłączam telefon”. Noc w Trelleborgu i koło południa przemykamy się przez kanał Hollvikens. Oszczędzamy dobrych kilka godzin wspinania się pod wiatr. Wchodzimy do Oresundu. Saltholm mijamy prawą burtą. Kolejne dziwienie kiedy nocą mijamy Kopeknhagę. Ciągnący się przez wiele mil portowy gigant. Zachwytów było więcej. I farmy setek wiatraków stojących w „szczerym morzu”, i inżynieryjne mistrzostwo Europy – gigantyczny most łączący Szwecję z Danią, i setki jachtów stojących w marinach. Duńczycy zamiast nimi pływać, traktują je jak domki letniskowe.
Wchodząc w Kattegat poczułem zimne tchnienie Morza Północnego i przeżyłem swoje pierwsze 7B, niezbyt skutecznie próbując utrzymać kurs 320. Przeżyłem gorycz porażki, bo z powodu niesprzyjającego wiatru do Aarhus dotrzeć się nie udało. Musieliśmy zawrócić do Helsingoru, żeby załoga nas zmieniająca mogła do nas dotrzeć. Ale dzięki temu miałem okazję odwiedzić Zamek Kronborg – magiczne miejsce, gdzie William Shakspeare umieścił akcję Hamleta.
Podróże kształcą.
Dużo dowiedziałem się o sobie samym. C.D.N.
Owa mapka, to graficzne wspomnienie najbardziej dynamicznego fragmentu mojej podróży, wspomnienie kolejnych fal zalewających pokład i oczy.
Wspomnienia może mi zabrać tylko Alzheimer.
5. Marlena Kurszewska
Moim najbardziej ekscytującym wspomnieniem jest dzień, kiedy to mogłam pływać na żaglówce regatowej na 470. Pierwszy raz doświadczyłam czegoś innego niż żeglarstwo turystyczne, czyli żeglarstwo sportowe. Mogłam nauczyć sie balastować łódkę korzystając z trapezu. Było to tak wspaniałe wiedząc, że dzięki mojemu balastowaniu na trapezie łódka się nie wywróci. Chciałabym kiedyś powtórzyć ten wyczyn.